poniedziałek, 23 lipca 2012

Jerzy Sthur "Tak sobie myślę"


Życie bywa przewrotne. Gdy wydaje Ci się, że osiągnąłeś już wszystko co chciałeś, wokół siebie masz rodzinę i przyjaciół, na których zawsze możesz liczyć i niemalże wszystko układa się po Twojej myśli przychodzi ona. Choroba. Nie ważne czy jesteś bogaty czy biedny, wysoki, chudy, gruby, znany czy też nie. Przychodzi, rozkłada Cię na łopatki a ty nie wiesz co robić. Większość osób których to spotyka jest tak przytłoczona tym faktem, że nie potrafią zdobyć się na walkę i po cichu poddają się jej woli, nie walczą i czekają co przyniesie jej koniec. Są też tacy, którzy wiadomość o chorobie przyjmują z pokorą ale znajdują w sobie pokłady takiej siły, że się nie poddają, walczą i wierzą, że to co im się przydarzyło to nic więcej jak tylko stan przejściowy. Takich ludzi podziwiam. Właśnie do nich należy Jerzy Sthur.
Jesień 2011 roku zapadnie w pamięci Pan Jerzego jego rodziny i ogromnej rzeszy jego fanów na długo. Właśnie wtedy poczuł niepokój i zgłosił się na badania. Kilka godzin wystarczyło by poznał diagnozę. Guz. Mnóstwo osób w tym momencie załamałoby się ale nie on…. on zaczął pisać dziennik.
Niezbyt często sięgam po tego rodzaju lektury. Właściwie sporadycznie i pewnie gdyby książka nie została napisana przez kogoś takiego jak Jerzy Sthur, którego darzę ogromnym szacunkiem, jestem pewna, że ta pozycja nie trafiłaby do moich rąk.
Książkę przeczytałam zaledwie w kilka godzin i muszę przyznać, że w tym czasie targały mną skrajnie sprzeczne emocje. Bo z jednej strony, „Tak sobie myślę..” to ponad 250 stronicowy dziennik, z którego bije pokorą ale także nieco przyćmionym optymizmem, walką z chorobą, wiarą i nadzieją w przyszłość oraz chęcią podjęcia rękawicy rzuconej przez najgroźniejszego w życiu przeciwnika. Ani jedna karta w tej książce nie nosi pytania, które pewnie niejeden z nas zadawałby sobie: dlaczego ja? Nie znajdujemy tutaj również choćby jednego słowa skargi. Nie brakuje momentów wzruszających, które cisną na oczy czytelnika łzy choćby te, w których opisuje swoje spotkania z innymi pacjentami dotkniętymi tą chorobą czy też kiedy mówi o wsparciu, którego doświadczył od nieznanych mu osób.
Z drugiej jednak strony ku mojemu ogromnemu zdziwieniu dziennik to zbiór osądów, niejednokrotnie bardzo krytycznych, przesyconych ironią. Autor nie pozostawia suchej nitki na współczesnym teatrze, celebrytach, którzy znani są z tego, że są znani, nie prezentując sobą niczego wartościowego. Ale nie tylko wyżej wymienieni znaleźli się pod ostrzałem krytyki reżysera. Pod lupę brane jest współczesne kino, reżyserzy, młodzi aktorzy… Sporą część książki zajmuje polityka, która w moim przypadku skutecznie zmniejszyła przyjemność czytania.
Chyba jednak nie tego oczekiwałam. Myślałam, że dziennik ten będzie raczej książką o samym sobie, o swoich dokonaniach, osiągnięciach tych prywatnych i zawodowych. Spodziewałam się raczej refleksji na temat swojego życia. Myślę, że ja właśnie o takie podsumowanie pokusiłabym się mając świadomość że za kilka dni, miesięcy może mnie zabraknąć. Niestety moje wyobrażenie o Panu Jerzym jako osobie zabawnej pękło jak bańka mydlana i dochodzę do wniosków podobnych do tego zamieszczonego w książce:
 „Wie pan, przepraszam, że to mówię, ale ja zawsze o panu myślałem, że pan to raczej jest taki no… jajcarz. A teraz, jak pana  poznałem, wiem, że pan jest jednak poważnym człowiekiem.”
Uważam, że tym jednym zdaniem można podsumować tą książkę. Jeżeli myślicie, że dzięki dziennikowi poznacie bliżej Maksia z „Seksmisji” to nie sięgajcie po tą książkę, natomiast jeśli interesuje Was prawdziwy Jerzy Sthur, osoba inteligentna, doświadczona, z ukształtowanym światopoglądem nie czekajcie ani minuty dłużej.

16 komentarzy:

  1. chętnie przeczytam, zwłaszcza, że można poznać drugą, prawdziwą twarz tego pana. lubię takie publikacje. dopisuję do mojej listy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka mnie zastanawia. Z jednej strony chciałabym ją przeczytać, żeby poznać bliżej znanego autora. Z drugiej boję się, ze to co przeczytam zepsuje mi opinię o nim. Zastanowię się, może w końcu się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Człowieka chętnie bym poznała, ale wydaje mi się, że upychanie tu od razu całego swojego światopoglądu i tak wszechstronnych tematycznie opinii... no nie wiem, jakoś mi to nie pasuje. Chyba by mnie książka rozczarowała i to nie dlatego, że mam jakieś wyobrażenie o Stuhrze jako o człowieku, tylko po prostu... kurcze, nie tego bym się spodziewała. Sama nie wiem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle, że jednak sięgnę, uważam, że choroba jednak zmienia człowieka, po trosze rozgrzesza...chyba jednak chcę Go poznac:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego aktora, więc czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  6. jako aktora, bardzo go lubię
    jednak książek czytać nie zamierzam o nim
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę o panie Jerzym chętnie bym przeczytała, chociaż nienawidzę autobiografii i biografii. Jednak do tego człowieka mam tak ogromny szacunek, że skusilabym się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O ile biografii nie czytam, bo mnie nie ciągnie, o tyle po te książkę mam ochotę sięgnąć, bo Pana Jerzego zawsze lubiłam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy nie interesowałam się tym Panem. Jednak widziałam z nim niedawno wywiad - bardzo mądry człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  10. J. Sthur nie jest osobą, którą się zachwycam. A napisanie pamiętnika podczas chory i potem wydanie go, nie za bardzo mi się podoba...

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka raczej nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie interesuje mnie Jerzy Stuhr vol.2 - prawdziwy!
    Z chęcią, choć także lekką obawą sięgnę po tę publikację. Mam nadzieję, że rzuci nowe światło na tę postać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę czytania :) Uwielbiam tego aktora, jego syna też :D Historia ich rodziny musi być niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie jeśli chcesz poznać historię tej rodziny polecałabym raczej "Sthurowie. Historie rodzinne". W tej książce nie znajdziesz niczego o ich historii.

      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Ciekawa, może przeczytam ;)

    http://ksiegarnia-magii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Stuhr zawsze mnie baardzo fascynował.

    OdpowiedzUsuń