czwartek, 26 maja 2011

Jacek Dehnel "Fotoplastikon"


















Stereoskop Holmesa
przyrząd optyczny do oglądania specjalnych podwójnych fotografii stereoskopowych, dzięki któremu z dwóch osobnych obrazów (prawego i lewego) powstaje jeden, sprawiający wrażenie trójwymiarowego”.*

Odkąd się pojawiła na rynku zawsze chciałam ją mieć. Jedynie ta cena (50 zł!) skutecznie mnie odstraszała. W końcu jednak stało się. Natknęłam się na jedyną, niespotykaną, niepowtarzalną, nadprzeciętnie okazyjną promocję i tak oto  mam ją u siebie na półce. Książka, to pięknie wydany zbiór stu różnorodnych zdjęć: często z intymnymi, osobistymi zapiskami, opatrzonych dokładną datą, wykonanych w plenerze lub atelier. Biorąc ją do ręki warto zatrzymać się na chwilę przy każdej z fotografii, dobrze się im przyjrzeć. Każda z nich bowiem  przedstawia ludzi, wydarzenia , świat, zwykłe codzienne życie, którego już nie ma.
„Fotoplastikon” nie należy do pozycji, które czyta się za jednym razem, od deski do deski. Zdecydowanie nie. Książkę tę należy powoli smakować, dawkować przyjemność jej oglądania i czytania. Bo tu nie słowa mają największą wartość, a to co możemy zobaczyć na fotografiach.



„Stoimy tak, czekamy na „13” albo na „23”, zerkamy dookoła i pod nogi- a tam, obok starych butów, czajnika i kilku niezbywalnych książek (…) leży plik fotografii spietych gumką recepturką. Nic nie nadjeżdża więc podnoszę je z ziemi i zaczynam przeglądać.

- A ta-mówię do Margot - wygląda jak siostra tamtej.
-Nie, to ta sama.
-Chyba nie. Zobacz, że łuk brwi inny.
-Taki sam, tylko inne ujęcie.
-Tak-odzywa się starsza pani, która sprzedawała zdjęcia, Putramenta, buty i czajnik- to jest ta sama osoba, moja mamusia. A ta po lewej to moja ciotka, Lena. A na tym zdjęciu SA moi stryjowie, ten był chory na gruźlicę kości…
  I nagle wszyscy oni nabierają imion, nazwisk, miejsca zyskują nazwy, domy-historię. Matka, ciotka, stryjowie, majątek.
- I pani tak to sprzedaje? Nie szkoda pani?
-E, stara jestem, po mnie to pójdzie na śmietnik.(…..)
Stoją od prawej: Lucjan Olszak, producent win; Michał Olszak, botanik; Franciszek Olszak, ogrodnik.”*

Czytając komentarze pana Dehnela do poszczególnych fotografii często myślałam "nie, to przecież nie tak było", "to nie ta historia", "to było inaczej" i to właśnie jest największy plus tego albumu. To, że możemy odciąć się od notatek zamieszczonych pod zdjęciami i w sposób całkowicie dowolny, na nowo ułożyć historie  utrwalonych na zdjęciach twarzy i chwil.
 Po lekturze dochodzę do wniosku, że nie odważyłabym się na uprawnianie takiego hobby jak autor. Wydaje mi się, że nie czułabym się komfortowo zbierając jakąś "część" życia osób przedstawionych na zdjęciach w pudełku. Aż strach pomyśleć, że czyjeś życie, szczególne, ulotne chwile utrwalone na kliszy aparatu są tak mało warte.
„Pięć złotych to okazja, piętnaście-norma, trzydzieści-drożyzna”.*
Niemniej jednak jeśli ktoś dzieli się wspomnieniami o innych w taki sposób jak autor „Fotoplastikonu” jestem jak najbardziej za.

* fotografia oraz cytaty pochodzą z książki "Fotoplastikon" J. Dehnela

środa, 25 maja 2011

Stosik nr 1 czyli (nie)kontrolowane chwalipięctwo


Nieskromnie chwalę się. Oto przedstawiam mój pierwszy blogowy stosik będący wynikiem świąteczno-kwietniowo-urodzinowych zakupów i prezentów.

Proszę Państwa a oto i one:
1.    Alona Kimchi „Płacząca Zuzanna”- kupiona w Matrasie za jedynie 9 zł, mam nadzieję, że seria z miotłą w końcu czymś pozytywnym mnie zaskoczy.
2.  Jakub Małecki „Dżozef”- czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, postanowiłam więc sama spróbować.
3.Ursula K. LeGuin „Czarnoksiężnik z archipelagu”- wstyd się przyznać, ale nie czytałam, a zaległości w ulubionym gatunku należy nadrabiać.
4.  David Nicholls „Jeden dzień” - tak właściwie to nie wiem dlaczego (do zamówienia brakowało mi jednej książki więc ją dorzuciłam do koszyka).
5. Michaił Bułhakow „Mistrz i Małgorzata”- bardzo ładne wydanie, szczerze przyznam, że nie wiele pamiętam z lektury czytanej w liceum. Przede mną ambitne zadanie odświeżyć wszystkie klasyki.
6. Hubert Klimko-Dobrzaniecki „Bornholm. Bornholm”- bardzo ładna okładka i tematyka interesująca.Poza tym niezłe recenzje na LC więc dlaczego nie?
7. Wojciech Kuczok „Gnój”- książka z wymiany na LC.
8. Stieg Larsson „Dziewczyna,która igrała z ogniem”- musiałam ją mieć..ponieważ w szale zakupów noworocznych kupiłam I i III część a całkowicie zapomniałam o II. Teraz mam już całą trylogię pozostaje znaleźć tylko czas na jej przeczytanie.
9.  Jacek Dehnel „Rynek w Smyrnie”- nie lubię opowiadań, ale Pana Jacka i jego sposób pisania jak najbardziej. Dzięki Ci Empiku za promocję !
10.J.R.R. Tolkien „Dzieci Hurina”- miałam wielką ochote na zapoznanie się z innymi książkami tego autora padło „Dzieci Hurina”. Wielki plus dla książki (bez czytania) za piękne wydanie i ilustracje w środku.
11.Isabel Allende „Dom duchów”- uwielbiam film i wspaniałego J. Ironsa oraz M. Streep chciałam zobaczyć jaka jest książka.
12.Scott Lynch „Kłamstwa Locke’a  Lamory” kupiona po przeczytaniu zachwytów nad nią na LC. Lubię fantastykę i to bardzo wydaje mi się, że będę zawiedziona.
13. Jo Nesbo „Czerwone gardło”-ostatnio mam chrapkę na kryminały (notabene nigdy nie byłam wielbicielką kryminałów- jak to się człowiek zmienia na starość) a Jo Nesbo jest bardzo chwalony, postanowiłam spróbować.
14.  Natasha Solomons „Listy pana Rosenbluma”- książka z wymiany na LC. Długo nosiłam się z zamiarem kupna tej książki a tu taka fajna niespodzianka
15. Jacek Dehnel „Fotoplastikon”- przyznam bez bicia..zaczęłam już czytać i jedyne co można powiedzieć to to, że niekonwencjonalna, piękna, zdecydowanie nie na jeden raz, pięknie wydana i te zdjęcia….CUDO!




wtorek, 10 maja 2011

Katarzyna Kwiatkowska "Zbrodnia w błękicie"



To mój pierwszy post i od razu wykrzykuję: TAK, TAK, TAK! 

Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam książki, która by mnie tak pozytywnie zaskoczyła. Zaskoczenie było tym milsze, że jest to debiut nieznanej mi dotychczas Pani Katarzyny Kwiatkowskiej.  Autorka ma świetny styl, a całą akcję subtelnie udało jej się wpleść w XIX wieczną historię Polski.
Wystarczy przewrócić kilka stron by całkowicie wpaść w śnieżną zaspę otaczającą pałac Tadeusza i Julii Tarnowskich, przycupnąć pod oknem i podglądać do woli jego domowników, oddaną służbę oraz przyjezdnych gości. A trzeba przyznać jest na co popatrzeć….
W przedstawionym przez autorkę wachlarzu postaci zdecydowanie na przód wysuwa się przyjaciel Pana domu, młody podróżnik ot po prostu… Jan Morawski. Przyjeżdża do pałacu wraz ze swoim kamerdynerem Mateuszem i od chwili przestąpienia przez nich progu można zaobserwować, że Ci dwaj to nie tylko pan i oddany sługa, ale także świetnie rozumiejący się kompanii z bystrymi umysłami i zacięciem detektywistycznym. Niemalże jak Holmes i Watson. Jednakże w pięknie urządzonych pokojach pałacu kryją się również inni ciekawi odwiedzających: ubodzy krewni, najprawdziwsza w świecie hrabina, „interesująca” panna Paulina oraz sam we własnej osobie poseł Wacław Bonikowski.
Obserwując postacie i ich zachowania łatwo zostajemy wplątani w snute przez nich intrygi, niesnaski, niedomówienia i zdrady, od nagromadzenia których w powietrzu robi się ciężko. I także wraz z nimi szarym świtem dokonujemy makabrycznego znaleziska… W przepełnionym romantyzmem pokoju znajdujemy zwłoki kobiety.
Do działania natychmiast przystępuje Jan, który próbuje poukładać obarczające każdego z osobna zeznania, motywy oraz sposobności dokonania tej zbrodni w spójną całość. Czy uda mu się wytropić prawdziwego mordercę? Wystarczy wygodnie usadowić się pod oknem pałacu i czekać….

Ale nie zdradźcie się…. mordercą może być przecież każdy z nas…