wtorek, 31 stycznia 2012

Marcel Pagnol "Czas tajemnic"

Moja przygoda z Marcelem Pagnolem rozpoczęła się całkiem niedawno i w sposób dość nieoczekiwany. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym autorze i nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Jednak to w jaki sposób Pagnol wspomina swoje dzieciństwo i opowiada o nim przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Autor zauroczył mnie swoimi opowieściami zawartymi w „Chwały mojego ojca, zamku mojej matki” nie inaczej było także w przypadku „Czasu tajemnic” gdzie po raz kolejny miałam szansę spotkać się ze starymi znajomymi  poznanymi podczas lektury tej pierwszej książki.

                Czas płynie swoim torem. Dni biegną jeden za drugim przechodząc w miesiące.  Obserwujemy kolejne lato podczas którego Marcel wyrusza wraz rodziną na wakacje. W powietrzu jak  przed rokiem czuć odurzający zapach lawendy, tymianku i rozgrzanego od słońca bruku. W cieniu drzew słychać ukrywające się przed żarem słońca cykady, a gałęzie uginają się od dojrzewających w słońcu fig. Wszystko na pierwszy rzut oka jest takie samo jednak po dokładniejszym przyjrzeniu się  widzimy, że tak nie jest. Ten sam dom, ten sam wytęskniony przez cały rok  przyjaciel, te same cieniste doliny i wysokie szczyty, a jednak… jest inaczej. Pewnego dnia pośrodku falujących zbóż Marcel poznaje najpiękniejszą istotę na ziemi - Izabellę. Zakochany zupełnie traci dla niej głowę. Niestety traci również zainteresowanie uwielbianymi w zeszłym roku polowaniami, spędzaniem czasu z Lilim i wszystkim tym co nie jest związane z Izabellą w tym również na swoje nieszczęście przygotowaniami do szkoły.

Książka stanowi znakomitą kontynuację wspomnień o beztroskich dniach dzieciństwa opisanych w „Chwały mojego ojca, zamku mojej matki”. Pokazuje jak w ciągu zaledwie kilku dni może przewartościować się świat młodego, dorastającego dziecka. Jak zmienne bywają jego uczucia i spostrzeganie świata.  „Czas tajemnic” napisany jest przystępnym, lekkim językiem co sprawia, że czyta się go z wielką przyjemnością, przez cały czas wyczuwając bijące od niego ciepło i urok starych wspomnień. Jeśli chcecie spędzić miłe chwile czytając magiczną książkę "Czas tajemnic" będzie odpowiednim wyborem. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Esprit

wtorek, 24 stycznia 2012

Misz-masz czyli stosik nr 8

Bardzo dawno nie chwaliłam się swoimi zdobyczami książkowymi. Dzisiaj nadszedł czas żeby nadrobić to  comiesięczne chwalipięctwo:) A co tam. Chwalę się:)


Od góry:
  1. "Mistrzyni burz" - W. Płudowski - książka od autora, niedługo mam nadzieję przeczytam;
  2. "Siostrzyca" J. Harding- od Wydawnictwa Mała Kurka, recenzja tutaj,
  3. "Biała jak mleko, czerwona jak krew" A. d' Avenia, zakup własny, 
  4. "Marionetki" P. Jaszczuk- od Wydawnictwa Prószyński i s-ka, recenzja już wkrótce,
  5. "Sherlockista" G. Moore- zakup własny spowodowany obejrzeniem Sherlock Holmes: "Gra cieni",
  6. " Tam gdzie ty" J. Picoult- od Wydawnictwa Prószyński i s-ka,
  7. "Taniec ze smokami cz.I" G.R.R. Martin - prezent od Gwiazdki,
  8. "Balzakiana" J. Dehnel- zakup własny, wpadłam w Dehnela jak śliwka w kompot :),
  9. "Strach mędrca część II" P. Rothfuss - od Wydawnictwa Rebis, recenzja tutaj,
  10. "Widnokrąg" W. Myśliwski -  prezent od Gwiazdki,
  11. "Czas tajemnic" M. Pagnol - od Wydawnictwa Esprit,
  12. "Chwała mojego ojca, zamek mojej matki"  M. Pagnol - od Wydawnictwa Esprit, recenzja tutaj,
  13. "Shirley" Ch. Bronte  prezent od Gwiazdki,
  14. "Apetyczna Pani Dahl" S. Dahl - z wymiany na LC.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Patric Rothfuss "Strach mędrca" tom II

                „ (…) Przeżyłem interesujące życie, a to wspomnienie niesie pewną słodycz. Ale… ale   to nie jest ognisty romans. To nie bajęda, w której zmarli wracają do życia. Nie ekscytujący epos dla pokrzepienia serca. Nie. Wszyscy wiemy, co to za historia. (…)”
Trzeci tom "Kronik królobójcy" był jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek 2012 roku. Dlaczego? Ponieważ moim zdaniem Rothfuss i Kvote to fantastyczny  duet, który sprawia, że człowiek zapomina o całym świecie, daje się porwać opowiadanej powieści i czyta do chwili gdy nie pochłonie ostatniego napisanego słowa.
Historia snuta przez ognistowłosego oberżystę w Ostańcu przy świetle świec i żarze kominka nabiera tempa, rumieńców i obfituje w niezwykłe zwroty akcji. Na życzenie maera Alverona, Kvote staje na czele wyprawy mającej na celu wytropienie i wyeliminowanie rzezimieszków napadających na poborców podatkowych. Wraz z czwórką najemników podejmuje się zadania, które zaowocuje nowymi przyjaźniami, nieoczekiwanymi spotkaniami, a którego finałem będzie spotkanie z przeszłością. Przyjęte przez grupę zlecenie prowadzi ich do lasu gdzie tropią złodziei i gdzie Kvothe zaprzyjaźnia się z jednym z najemników - Tempim odzianym w szkarłatnoczerwone szaty Ademem, który uczy go Ketanu (ademskiej sztuki walki) oraz Lethani (ademskiej filozofii). Los złączy ich na dłużej i dzięki ademskiejmu najemnikowi Kvothe pozna swoje prawdziwe imię. Odniesione nad posiadającą liczebną przewagę grupą rzezimieszków zwycięstwo nie jest jedyną przygodą opowiedzianą w zatopionej w czarnej nocy oberży. Jest ich zdecydowanie więcej, choćby ta o ponętnej, śmiertelnie niebezpiecznej Felurianie, którą zdołał poskromić młodzieniec o  miedzianych włosach i oczach w kolorze soczystej zieleni…

Z uwagi na doskonały warsztat językowy, Rothfuss’a czyta się wyśmienicie. Autor potrafi używać języka w magiczny sposób, opisując stworzoną przez niego rzeczywistość niezwykle interesująco wzbogacając opowieść wieloma detalami, charakterystyką bohaterów, sztuk walki i filozofii oraz magii. Ponadto umiejętność stopniowego budowania napięcia i sukcesywnego zdradzania małych tajemnic oraz szczegółów istotnych dla fabuły sprawia, że rozbudzona ciekawość ciągnie czytelnika do końca opowieści. Choć od czasu do czasu zdarzają się wolniejsze fragmenty, podczas których wydaje się, że Kvothe przywołał imię wiatru i wszystko zastygło w bezruchu to większość historii ma szaleńcze tempo. Mimo niejednostajnego rytmu „Strach mędrca” nie ma miejsc, które można by uznać za słabsze czy mniej ciekawe, a  całość czyta się płynnie.
Coraz bardziej interesująca staje się także postać głównego bohatera – Kvothe - który w ciągu trzech tomów przeszedł ogromną metamorfozę. Od małego niezwykle inteligentnego chłopca, przez butnego łamiącego prawie wszystkie istniejące zasady młodzieńca do młodego mężczyzny, obarczonego trudnymi przeżyciami i doświadczeniami, który z każdą przygodą dorośleje nabywając przy tym coraz więcej życiowej mądrości.
              „Kroniki królobójcy” od samego początku stanowią wspaniały przykład na to, jak powinna wyglądać prawdziwa, ciekawa fantastyka. Z ogromnym zniecierpliwieniem czekam na chwilę kiedy ponownie będą mogła towarzyszyć Kvote w zdobywaniu nowych doświadczeń, wychodzić z nim ramię w ramię naprzeciw nowym przygodom, patrzyć jak zdobywa nowe wskazówki mające mu pomóc w odnalezieniu Chandrian i przekonać się  w jaki sposób uzyskał przydomek królobójcy.

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu REBIS

czwartek, 12 stycznia 2012

Marcel Pagnol "Chwała mojego ojca, zamek mojej matki"

Marcel Pagnol to wybitna postać francuskiego świata kultury - pisarz, dramaturg i reżyser w jednej osobie. Niezwykły człowiek posiadający dar snucia pięknych opowieści w pastelowych kolorach. Autor, którego styl  i sposób patrzenia na świat zauroczył mnie od pierwszych przeczytanych stron.
Akcja książki rozgrywa się na początku XX wieku we Francji.  Mały Marcel wraz ze swoją rodziną wyrusza na wakacje do małej francuskiej miejscowości. Podczas słonecznych wakacji spędzanych na prowincji poznajemy rodzinę Marcela. Rozważną mamę Augustynę, spokojnego tatę - nauczyciela, brata Pawła i malutką siostrę, którzy będą nam towarzyszyć przez całą książkę dostarczając wielu ciepłych i radosnych chwil. Dzieciństwo Marcela przypadło, szczęśliwie na okres kiedy dzieci podczas zabawy były ograniczone jedynie przez swoją inwencję, wyobraźnię i przez rodziców.  Nie było gier komuterowych i innych „łatwych” rozrywek umilających czas.  Za to był to czas na wielkie dziecięce przyjaźnie, obcowanie z naturą, zabawy na dworze do późnego wieczoru, czas zakładania pułapek na zwierzęta i samotnych wypraw z przyjacielem po zielonych wąwozach. Bo dzieciństwo to przecież okres kiedy kiedy najmniejsza wycieczka przeistaczała się w wielką wyprawę, a zawarte przyjaźnie miały trwać na wieki.
   "Chwała mojego ojca, zamek mojej matki" to pachnąca lawendą i tymiankiem, pełna ciepła i beztroski opowieść o latach dzieciństwa. Opowieść kryjąca w sobie piękno wspomnień i  radość z  dni upływających na zabawie. Ogromną zaletą książki jest sposób narracji. Spostrzeżenia i doświadczenia przeżywane przez małego chłopca opowiadane są przez dorosłego Marcela co sprawia, że nie jest to książka infantylna. Autor przedstawia swoje dzieciństwo w jasnych, ciepłych kolorach nie wyzbywając się przy tym do końca ironii i pewnego rodzaju przewrotności. W opisywanych postaciach i wydarzeniach, czytelnik odkrywa co chwilę subtelne smaczki, wywołujące uśmiech na jego twarzy.  Autor pokazał, że potrafi bawić ale również wywołuje refleksję na temat dzieciństwa oraz przemijania ludzi i wspomnień, które były nam kiedyś najbliższe. Wszystko to sprawia, że czytanie tej książki stanowi prawdziwą ucztę dla ducha, pozwala oderwać się od szarej codzienności i jest niekłamaną przyjemnością. Całości natomiast dopełnia przyjemna dla oka okładka, która może kojarzyć się wyłącznie z czymś niewinnym jakim dla każdego powinno być  dzieciństwo. Polecam każdemu bez względu na wiek.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu ESPRIT