niedziela, 30 września 2012

Orson Scott Card "Zaginione wrota"


Orson Scott Card to legenda. Autor tego rodzaju, o istnieniu których wiesz, nawet wtedy kiedy nie przeczytałeś żadnej jego książki. Ja jestem na to świetnym przykładem.
Bohaterem „Zaginionych wrót” jest Dan North – dorastający z dość nietypową rodziną na odludziu, gdzieś w górach Wirginii - nastolatek. Northowie są potomkami wygnanych wiele setek lat temu z innego świata potężnych nordyckich bogów. Każdy z nich począwszy od małych dzieci, nieznośnych kuzynek, niezliczonych ciotek, wujków, a nawet nieco już zniedołężniałych pradziadków posiada niezwykłe umiejętności. I w tym tkwi cały problem. Niestety Dan nie jest tacy jaki inni. Można wręcz powiedzieć, że Dan okazał się jednym wielkim rozczarowaniem. Jako dziecko najpotężniejszych magów na ziemi, dziecko w którym wszyscy upatrywali godnego następcę rodziców, Dan okazał się najzwyklejszym w świecie drakką (osobą nieposiadającą żadnego talentu magicznego). Brak umiejętności magicznych z jednej strony i ponadprzeciętne umiejętności lingwistyczne oraz nieprawdopodobne wręcz umiejętności intelektualne z drugiej, spowodowały, że chłopiec był obiektem kpin i postrzegany był jako nieudacznik, czego nieomieszkali wypominać mu na każdym kroku, wszyscy mieszkańcy wioski. Zepchnięty na margines społeczny wioski, pozostawiony sam sobie na pastwę losu, wyszydzany i samotny Dan pewnego dnia odkrywa, że jest… magiem wrót – najpotężniejszym, a zarazem wzbudzającym najwięcej strachu i najbardziej poszukiwanym magiem we wszechświecie. Zdając sobie sprawę z ogromnego niebezpieczeństwa wynikającego z faktu jego nowoodkrytego daru, Dan w obawie przed śmiercią z rąk najbliższych ucieka pozostawiając za sobą swoje całe dotychczasowe życie…
„Zaginione wrota” są moim pierwszym, ale już w tej chwili jestem przekonana, że nie ostatnim spotkaniem z Orsonem Scottem Cardem. Fabuła książki jest dwutorowa co znacznie podnosi jej atrakcyjność. Opowieść o perypetiach 13-letniego Dannego przeplatana jest historią Człowieka z Drzewa - zwanego Kluchą, rozgrywającą się w odległym królestwie Iswegii. Początkowo wydawać się może, że obie historie są tak różne od siebie, tak niekompatybilne i mające tak wiele różnic (można tu wskazać chociażby mroczny, pełen podstępu i intrygi klimat z opowieści o Człowieku z Drzewa oraz zupełnie przeciwstawne niekiedy beztroskie i młodzieńcze problemy Dannego), że mogłyby stanowić dwie odrębne książki, jednakże jak często w takich przypadkach bywa, czytelnik może domyślać się, że ścieżki obu bohaterów, które wyznaczył im autor w pewnym momencie się przetną a  ich historie będą się wspólnie uzupełniać. Bohaterowie wykreowani przez Orsona reprezentują pełen wachlarz ludzkich cech: od przywar do zalet. Sam Danny z pewnością nie jest bohaterem który od pierwszego spotkania przypadnie czytelnikowi do gustu. Jako trzynastolatek często bywa arogancki, nie brak mu również typowego dla tego wieku nieuzasadnionego uporu, buntu, zwykłej młodzieńczej głupoty ale również spontaniczności.  Mimo, to z jakiś nieznanych mi do końca przyczyn z narastającym zaciekawieniem śledziłam jego dalsze losy. Dlatego też ostatnie karty książki przyniosły mi małe rozczarowanie. Kompletnie nic nie zostało wyjaśnione, historia została urwana w połowie – dopiero później jednak zdałam sobie sprawę, że książka najprawdopodobniej jest rozpoczęciem jakiegoś nowego cyklu. I kamień spadł mi z serca. Bo książka Orsona to napisana niezwykle lekkim piórem, z tak lubianą przeze mnie trzecioosobową narracją, potrafiąca zainteresować czytelnika opowieść którą warto poznać.


12 komentarzy:

  1. Nie znam tego autora, ale udzielił mi się Twój optymizm :) Historia wydaje się być interesująca, a jej potencjał niewyczerpany - sama piszesz, że urywa się w połowie. Będę miała na oku Carda.

    OdpowiedzUsuń
  2. dużo już dobrego naczytałam się o tej książce oraz o jej autorze, więc mam ją uwzględnioną w moich czytelniczych planach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaostrzyłaś mój apetyt na tę książkę, bo na oku mam ją już od dawna, ale czas sprawił, ze trochę mi się o nie zapomniało.
    Powieść wydaje się być genialna, mam nadzieję, że kiedyś ją zdobędę i dane mi będzie cieszyć się jej lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zainteresowałaś mnie, chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o niej, mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, jak ja marzę o tej książce!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja także zaczęłam swoją przygodę z twórczością Scotta od tej książki i bardzo miło ją wspominam :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dostałam niedawno tę książkę w prezencie, ale jakoś nie potrafiłam się do niej przekonać i tak sobie leży samotnie na półce i czeka na swoją kolej. Teraz dopiero dzięki twojej recenzji widzę, że warto przeczytać ,,Zaginione wrota", gdyż perypetie 13-letniego Dannego wydają się być naprawdę ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i równie mi się podobała oraz czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak "ja lubię" jak książka urywa się bez uprzedzenia ,tak jak u Ciebie chwila irytacji i olśnienie ze znów się dałam wkręcić w kolejną serię:) Tak miałam z Tropicielem , tego samego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Słyszałam już o tym pisarzu i przyznaję, że nie bardzo ciągnie mnie do jego książek :/

    OdpowiedzUsuń