Pokazywanie postów oznaczonych etykietą średniowiecze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą średniowiecze. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 czerwca 2012

Cecilia Randall "Hyperversum"


Gry RPG z uwagi na swoją specyfikę często nazywane są grą wyobraźni. Możliwość wcielenia się w dowolną, wykreowaną przez siebie postać podbija serca coraz większych rzeszy wielbicieli na całym świecie. Role-playing game znane są z tego, że  wciągają graczy … i to bardzo. Czy jest tak rzeczywiście będziecie mogli się przekonać czytając Hyerversum – Cecilii Randall.
Daniel jest miłośnikiem gier komputerowych, zwłaszcza tzw. role-playing game. Razem z Ianem, swoim najbliższym przyjacielem niejedną nieprzespaną noc spędzili na przemierzaniu wyimaginowanych krain w poszukiwaniu skarbu, toczeniu krwawych bitew i zdobywaniu zamków. Z rękawicami na rękach i okularami na oczach podłączeni do komputera przez długie godziny brali udział w morderczych rozgrywkach i niebezpiecznych wyprawach. Pewnego razu żeby uatrakcyjnić rozgrywkę zapraszają do gry czwórkę przyjaciół. W momencie gdy płyta z  „Hyperversum” powoli kręci się w komputerze i wszyscy zawodnicy są przygotowani żeby rozpocząć grę w XIII wiecznej Francji wydarza się coś zupełnie nieoczekiwanego. Grupa przyjaciół ląduje na pokładzie średniowiecznego statku w tym samych momencie gdy w rzeczywistym świecie następuje awaria systemu. Uwięzieni w średniowiecznej Francji, nie znając języka i obyczajów ówczesnego świata szóstka młodych amerykanów rozpoczyna najważniejszą rozgrywkę w swoim życiu. Rozpoczynają grę o powrót do domu i przetrwanie…  
"Hyperversum" to debiutancka powieść Cecilii Randall. Mimo, iż w założeniu głównym odbiorcą powieści jest młodzież, to jest ona napisana w taki sposób, że potrafi zauroczyć i wciągnąć na kilka dobrych godzin również dorosłego czytelnika. Przyznaję, że początkowo byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu z podróżowaniem w czasie. Byłam przekonana, że w moim przypadku pomysł ten raczej nie chwyci. Wkrótce okazało się jednak, że moje przypuszczenia i obawy były nieuzasadnione bo książkę wręcz „pochłonęłam” i to w zaledwie kila godzin.  Autorka stworzyła świat w którym czułam się jak ryba w wodzie. Wraz z bohaterami przemierzałam szerokie korytarze Francuskich zamków, uczyłam się dworskiej etykiety, śledziłam intrygi i przyglądałam się rozgrywanym turniejom rycerskim oraz krwawym bitwom. Ciekawie skonstruowana fabuła, mimo, że w pewnych momentach przewidywalna potrafiła zainteresować do samego końca. Spore zastrzeżenia mam do wykreowanych przez Autorkę bohaterów. Wydawali mi się nazbyt prostolinijni, a co za tym idzie naiwni i nierealni. Mimo to uważam, że całość to ciekawie napisana książka sprawiająca czytelnikowi niemałą przyjemność podczas czytania. Polecam!

wtorek, 22 listopada 2011

Piotr Owcarz "Wichman.Krucjata"




Piotr Owcarz to nader interesujący człowiek. Sam o sobie pisze, że Nie ma żadnych talentów. Jedyne, co mi Bozia w darze dała, to dar wymyślania. Nie wiem skąd mi się to bierze, ale przychodzi z nienacka i bardzo łatwo. Nagle widzę coś oczami wyobraźni, co później staje się oczywiste dla mas i mediów. Tak było z Laurem Klienta, tak było z Muzeum Hansa Klossa. Nie umiem rzeźbić, malować, słabo rysuję, nieźle piszę (…).[1]
I trzeba przyznać, że coś w tym jest. Pan Piotr rzeczywiście ma dar tworzenia niezwykłych opisów i dobrze skonstruowanej akcji o czym mogłam się przekonać przy okazji czytania jego powieściowego debiutu „Wichman. Krucjata” opowiadającego o Wichmanie - sławnym na całą ówczesną Europę awanturniku, wielmoży i banicie.

Akcja powieści rozgrywa się u schyłku X wieku, na terach średniowiecznej Europy. Wichman wraz ze swoim młodszym bratem Ekbertem powracają z gościny u rexa Ottona do Saksonii, na ślub jednej ze swoich sióstr. Jednak nie dane jest im dotrzeć do domu spokojnie, bez problemów. W jednej z przydrożnych oberży, w której zatrzymali się na odpoczynek wpadają w zasadzkę.. Podejrzenie zastawienia zasadzki pada na ich stryja. Pytanie tylko dlaczego wuj Herman miałyby to robić? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie od wieków jest taka sama. Kobieta i pieniądze, a żeby było bardziej interesująco także władza. Nie było bowiem tajemnicą, że Wichman od dawna umiłował sobie swoją przyrodnią siostrę Adelajdę, która w czasie gdy on wraz z bratem bawili w Akwizgranie pozostawała pod opieką wuja. Pod nieobecność zakochanego młodziana, Herman podjął decyzję, która dotknie swoimi skutkami wiele osób. Adelajda przepadnie jak kamień w wodę, a zrozpaczony Wichman zostanie oskarżony o zabójstwo.

„Wichman” jest powieścią, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Opisane w książce burzliwe początki średniowiecza i stosunki polsko-niemieckie stanowią niezwykle interesujące tło dla toczącej się akcji. Autor z wielką precyzją przybliża nam ówczesne realia życia w miastach, mentalność ludzi i ich poglądy oraz wybuchające co jakiś czas konflikty na tle religijnych czy społecznym. Przedstawione w książce obrazy z walk i toczonych bitew obdarte są z jakiejkolwiek zasłony mającej na celu ukrycie towarzyszącego im strasznego widoku. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Starcia i potyczki Wichamana opisane są w tak realistyczny sposób, że czasami kręci się w głowie od natłoku krwi i urwanych kończyn – nie uważam jednak żeby opisy te stanowiły mankament powieści. Sam Wichman przedstawiony jest jako porywczy, buńczuczny awanturnik dążący do celu po trupach. A bardzo dobrze skonstruowana akcja nie pozwala się zgubić w natłoku wydarzeń, miejsc i osób pojawiających się w książce. Jedynym wielkim zaskoczeniem książce (niekoniecznie miłym) było jej zakończenie. W pewnym momencie po stosunkowo równo toczącej się akcji wszystko przyspiesza i rozwija się na kilku stronach zupełnie tak jakby autorowi spieszyło się do jakiegoś innego projektu. Niemniej jednak uważam, że książka jest godna uwagi, a dla miłośników średniowiecza, bitew i poszukiwaczy księżniczek stanowi pozycję niemalże obowiązkową.


Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu REPLIKA