Wiele razy zastanawiałam się nad fenomenem skandynawskich
kryminałów. I niestety to do chwili obecnej nie doszłam do żadnych wniosków, no
może poza jednym… oni są stworzeni do pisania o zabójstwach, zagadkach i
śmierci. Nie pytajcie mnie skąd to się bierze. Bo nie wiem. Ale wiem, że za
każdym razem gdy biorę do ręki książkę autorstwa skandynawskiego pisarza,
jestem przekonana, że przy jej lekturze spędzę trzymające w napięciu, pełne
grozy chwile. Podobnie było w przypadku Asy
Larsson autorki bestsellerowych
powieści kryminalnych sprzedawanych na całym świecie.
Pewnego, ciepłego od jesiennego słońca dnia dwoje nastolatków Wilma i Simon wybierają się nad jezioro aby obejrzeć
spoczywający pod taflą grubego lodu wrak samolotu z czasów II wojny
światowej. Jednak po kilku minutach od zejścia nastolatków pod wodę sznury
mające zapewnić im powrót do przerębli opadają na dno a na nastolatków pada
blady strach. Ktoś uniemożliwia im wyjście spod wody przysłaniając przerębel
drzwiami. Wilma i Simon uwięzieni pod wodą topią się. A sami
nastolatkowie zostają uznani przez policję za zaginionych. Po kilku
miesiącach od wypadku ciało dziewczyny zostaje odnalezione w rzece. Policja
uznaje, że przyczyną zgonu było utonięcie w rzece. Jednak prokuratorka z Kiruny Rebeka Martinsson przeczuwa, że niektóre elementy
całkowicie nie psują do tej układanki. W przekonaniu tym utwierdza ją sama
Wilma, która śni jej się pewnej nocy ujawniając pewne nieznane okoliczności
swojej śmierci. Pytanie komu zależało na śmierci dwojga nastolatków i dlaczego.
„Aż gniew twój przeminie” to moje pierwsze ale jakże udane spotkanie z Asą
Larsson. Autorka zaskarbiła sobie moje uznanie przede wszystkim językiem jakim
się posługuje. Niezwykłe sugestywne opisy skandynawskiej surowej przyrody i
panujących tam warunków atmosferyczny sprawiają, że czytelnik z miejsca gdzie w
którym czyta książkę przenosi się do miejsc w niej opisywanych. Dzięki temu
możemy niemal zobaczyć lśniące odcieniami szkarłatu, purpury i oranżu liście
drzew rosnących nad jeziorem, w którym utonęła para nastolatków czy poczuć
przejmujące zimno podczas toczącego się w zimie śledztwa. W książce mamy
do czynienia ze znaną z wielu książek narracją zmarłej osoby, której dotyczy
śledztwo. Jednak w tym przypadku ten delikatnie wkomponowany w narrację element
nadprzyrodzony nie jest natrętny i w mojej ocenie tylko ją uatrakcyjnia. Od
samego niemal początku czytelnik jest prawie pewny kto zabił Wilmę i Simona,
zbierając na kolejnych kartach informacje przydatne do rozwiązania zagadki –
którą jest motyw zbrodni. A ten trzeba przyznać jest nader ciekawy. Użyte przez
Autorkę częste retrospekcje oraz ukazane realia i związane z nimi trudne
związki ludzi żyjących w małych społecznościach przybliżają nam głównych
bohaterów i ich historie a przede wszystkim pomagają zrozumieć motywy ich
działania. Reasumując nie do końca jednoznaczne postacie, piękna mroźna,
skandynawska sceneria, ukazanie życia w małych, zamkniętych społecznościach i
ogrom małych z pozoru nic nie znaczących elementów, które musimy ułożyć w
odpowiednim porządku stanowią bezsprzecznie główne walory tej książki i w mojej
ocenie są wystarczające aby po nią sięgnąć.