wtorek, 10 maja 2011

Katarzyna Kwiatkowska "Zbrodnia w błękicie"



To mój pierwszy post i od razu wykrzykuję: TAK, TAK, TAK! 

Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam książki, która by mnie tak pozytywnie zaskoczyła. Zaskoczenie było tym milsze, że jest to debiut nieznanej mi dotychczas Pani Katarzyny Kwiatkowskiej.  Autorka ma świetny styl, a całą akcję subtelnie udało jej się wpleść w XIX wieczną historię Polski.
Wystarczy przewrócić kilka stron by całkowicie wpaść w śnieżną zaspę otaczającą pałac Tadeusza i Julii Tarnowskich, przycupnąć pod oknem i podglądać do woli jego domowników, oddaną służbę oraz przyjezdnych gości. A trzeba przyznać jest na co popatrzeć….
W przedstawionym przez autorkę wachlarzu postaci zdecydowanie na przód wysuwa się przyjaciel Pana domu, młody podróżnik ot po prostu… Jan Morawski. Przyjeżdża do pałacu wraz ze swoim kamerdynerem Mateuszem i od chwili przestąpienia przez nich progu można zaobserwować, że Ci dwaj to nie tylko pan i oddany sługa, ale także świetnie rozumiejący się kompanii z bystrymi umysłami i zacięciem detektywistycznym. Niemalże jak Holmes i Watson. Jednakże w pięknie urządzonych pokojach pałacu kryją się również inni ciekawi odwiedzających: ubodzy krewni, najprawdziwsza w świecie hrabina, „interesująca” panna Paulina oraz sam we własnej osobie poseł Wacław Bonikowski.
Obserwując postacie i ich zachowania łatwo zostajemy wplątani w snute przez nich intrygi, niesnaski, niedomówienia i zdrady, od nagromadzenia których w powietrzu robi się ciężko. I także wraz z nimi szarym świtem dokonujemy makabrycznego znaleziska… W przepełnionym romantyzmem pokoju znajdujemy zwłoki kobiety.
Do działania natychmiast przystępuje Jan, który próbuje poukładać obarczające każdego z osobna zeznania, motywy oraz sposobności dokonania tej zbrodni w spójną całość. Czy uda mu się wytropić prawdziwego mordercę? Wystarczy wygodnie usadowić się pod oknem pałacu i czekać….

Ale nie zdradźcie się…. mordercą może być przecież każdy z nas…

3 komentarze:

  1. Witam w blogosferze ;)
    Kolejna recenzja pochwalna tej książki :) Jak już wyjdę na prostą z pożyczonych wiedźminów i książek recenzyjnych, na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że bloggerowa awaria zjadła mój komentarz :) Zatem raz jeszcze - na książkę mam ochotę już od jakiegoś czasu, a Twoja recenzja tylko potwierdza, że warto znaleźć na nią kilka godzin w niedługim czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą całkowicie... "Zbrodnia w błękicie" ta kawał dobrej roboty ;-)

    Z niecierpliwością czekam na kolejne książki p. Katarzyny ;-)

    OdpowiedzUsuń