czwartek, 7 lipca 2011

Hubert Klimko-Dobrzaniecki "Bornholm.Bornholm."


Za każdym razem kiedy biorę do ręki książkę, wychwalaną na wszelkiego rodzaju literackich blogach towarzyszą mi wielkie obawy. Boję się. Boję się, że książka okaże się wielkim niewypałem, a moje nadzieje, że totalnie mnie zaskoczy i spędzę z nią miły wieczór po raz kolejny pozostaną tylko marzeniami. „Bornholm. Bornholm” jest już drugą w tym roku, a w dodatku polską książką, którą dodaję na półkę „ulubione”.
Hubert Klimko-Dobrzaniecki urzekł mnie swoim sposobem pisania, w którym kryje się prostota, chłód oraz bardzo trafnie sformułowane dialogi. W książce nie ma żadnych zbędnych słów, zbędnych upiększeń.
Horst Bartlik mimo oryginalnego imienia, które przywoływać mogłoby na myśl osobę o cechach przywódczych, jest przytłoczony poczuciem bezcelowości oraz trwającym od dziesięciu lat nieudanym małżeństwem. Wszystkie uczucia, które niegdyś do siebie żywili uleciały. Nie ma szeptanych do ucha czułych słówek, nie ma pocałunków, nie ma spojrzeń pełnych miłości. Jest szara rzeczywistość i wyprany z wszelkich uczuć i barw związek. Horst trwałby dalej w tym marazmie gdyby nie motyle… To właśnie dzięki nim postanawia zmienić swoje życie. Desperacko chwyta się każdej okazji, a gdy w końcu dopina swego i czuje, że właśnie odnalazł sposób na swoje życie nadchodzi wojna.
Drugim bohaterem jest młody mężczyzna, czuwający przy szpitalnym łóżku matki pogrążonej w śpiączce. Opowiada jej całą historię swojego życia. Wyrzuca z siebie nagromadzoną przez lata do niej nienawiść i żal. Dzięki temu monologowi widzimy, że całe jego życie jest naznaczone piętnem nadopiekuńczej i zaborczej matki, której „miłość” wyrządziła w jego życiu wiele nieodwracalnych szkód. 
 Dwaj mężczyźni, dwie na pozór odrębne historie i jedna wyspa, która wszystko łączy to właśnie Bornholm. Bornholm.  Bardzo polecam wszystkim, którzy stracili wiarę w polskich pisarzy - ta książka jest genialna.

 P.S. Mała prywata. Wszelkie przecinki przed a dedykuje G.


 











     *Wybrzeże Bornholmu - zdjęcie pochodzi ze strony http://sail-pol.pl/rmoba1.html

8 komentarzy:

  1. Autor genialny - to prawda. Czytałam Kołysankę dla wisielca i Rzeczy pierwsze. Teraz w planach Bornholm właśnie :)
    PS. Nie wiedziałam, że przecinki przed a to dla G. taka poważna sprawa - zapamiętam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, a na książkę o której piszesz ostrzę sobie ząbki już od jakiegoś czasu ;)
    Po Twojej recenzji mam ochotę już dziś mieć ją w domu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę czytałam w całkiem niedawno i również zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie:))
    pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Viv - Bornholm polecam bardzo. A w księgarniach ciężko dostać inne jego książki, szukałam ostatnio "Kołysanki" ale nigdzie nie było,

    Evita- Koniecznie przecztaj bo naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ksiązkę mam w planach, od kiedy zobaczyłam ją w planach na stronie wydawnictwa:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytam na pewno ze względu na motyw relacji z matką i zachęcającą recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Saara- przekształcaj plany w czyny i bierz się za czytanie bo warto,
    amantedelibri- dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Polecam także książkę "Rzeczy pierwsze"
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń