niedziela, 17 lipca 2011

E.E. Schmitt "Tektonika uczuć"


Niekiedy w ogóle jej nie dostrzegamy. Często przychodzi do nas znienacka, spada jak grom z jasnego nieba. Czasami mijamy się z nią codziennie i nie zdajemy sobie sprawy z jej istnienia. Zdarza się i tak, że latami próbuje zdobyć nasze zaufanie, stopniowo wkradając się do naszego serca.
Miłość bo o niej właśnie mowa zawsze jest magiczna, nie dająca się porównać z żadnym innym uczuciem, cudowna i uskrzydlająca. Potrafi wyzwalać w człowieku najwspanialsze uczucia i ubierać cały świat w kolory, o istnieniu których nie mieliśmy pojęcia dopóki się nie pojawiła w naszym życiu. Tylko niekiedy ciężkie, szare chmury codziennego życia przysłaniają ją tak, że jej nie widać. Tworzą zaporę, która szczelnie odgradza ją od  nas. Jednak to, że jej nie widać wcale nie oznacza, że jej w nas nie ma….
Ona i on – Diane i Richard -  to dwoje młodych, szczęśliwych, szaleńczo zakochanych w sobie ludzi. Ich serca rozdziera żal i tęsknota nie do opisania, gdy tracą się z zasięgu wzroku choćby na parę minut. Niestety ten sielski obrazek ma jedną małą wadę. Diane i Richard nie umieją ze sobą rozmawiać. Rozmawiać poważnie i otwarcie o rzeczach najważniejszych. O nich, o ich związku i uczuciach jakimi siebie darzą.
Pewnego popołudnia Ją nachodzi dziwne uczucie, że coś się popsuło. Bo On chyba nie zachowuje się tak jak dawniej. Zdarza się, że ziewa kiedy czytają razem książkę. Nie przybiega zziajany kiedy rozstają się na parę godzin. Co prawda przytula ją do siebie ale już nie miażdży jej żeber- tak jak dawniej. Nie ma w sobie już tej gorączki, tych nieopanowanych gestów. A co gorsza lepiej znosi służbowe wyjazdy. Ewidentnie coś się zmieniło. Coś musiało zajść w jego życiu, że tak się zachowuje. A może…? A co jeśli….? A co jeśli On jej już nie kocha? No bo przecież wszystko na to jednoznacznie wskazuje. Diane nie chce urazić Richarda zarzucając mu wprost tą atrofię uczuć, dlatego też w przebłysku kobiecej „przebiegłości” obmyśla niezwykły fortel. Będzie mówić o jego uczuciach ale nie wprost. Będzie o nich mówić tak jakby to były uczucia jej samej. Diane myślała, że to rozwiąże wszystkie problemy, że dowie się prawdy, a jej podejrzenia okażą się bezpodstawne. Niestety nadzieje bywają płonne, a Diane po prostu się przeliczyła. Ku jej wielkiej rozpaczy On potwierdza tylko jej teorię… I oświadcza,  że jej nie kocha.
I w ten oto sposób rozpoczyna się rozpad ich związku… A na pierwszy plan wysuwa się niezwykła intryga uknuta przez porzuconą, niedoszłą żonę mająca na celu odzyskanie utraconego ukochanego.. Bowiem „Kiedy kobietę trzyma przy życiu czyjaś miłość, i nagle ta miłość zostaje jej odebrana, żeby nie umrzeć, musi zamienić to uczucie na inne, równie silne: nienawiść.” *
A przecież wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby jedno umiało porozmawiać otwarcie i nie obawiało się urazić uczuć drugiego, a drugie nie podjęło rzuconej rękawicy, nie uniosło się honorem i schowało dumę do kieszeni. W tej właśnie chwili mogliby wybierać obrączki, chodzić po parku trzymając się za ręce (w obawie aby to drugie ni odeszło) albo zwyczajnie w ich ulubiony sposób spędzać ze sobą czas.
Nie należę do wielkich wielbicielek E.E.Schmitt i niezwykle ciężko było mi napisać tą  recenzję. Powodem był jej temat, ale i podejście do niego. W końcu jednak jak widzicie udało mi się. Pomimo mało imponującej objętości książka wywarła na mnie duże wrażenie. Dlaczego? Bo nie upiększa. Bo pokazuje, że warto rozmawiać, nawet na te najtrudniejsze tematy. Bo niestety pokazuje, jak często o tym zapominamy.

*Cytat pochodzi z książki E.E.Schmitt „Tektonika uczuć”, wyd. Znak, Kraków 2008.

10 komentarzy:

  1. Książkę mam w planach i jak tylko nadarzy się okazja z chęcią przeczytam:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobra recenzja :) Spodobało mi się wprowadzenie o miłości. Trafiałam na tą książkę wiele razy, ale zawsze obawiałam się, że to będzie kolejna filozoficzna powieść, nie wnosząca nic nowego. Teraz widzę, jednak, że się myliłam. Powieść jest znacznie bardziej skomplikowana i wskazuje na to, jak warto nie ignorować sygnałów i rozmawiać na ten temat otwarcie. Zdecydowanie mnie zaciekawiła, dodaję ją do kolejki moich planowanych książek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki magiczny szablon! Napatrzeć się nie mogę, cudeńko... Książkę czytałam i lubię, choć zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu "Małe zbrodnie małżeńskie".

    OdpowiedzUsuń
  4. kasandra_85- polecam, książka naprawdę zajmie Ci zaledwie godzinkę, a po jej przeczytaniu można troche pomyśleć i zastanowić się (szczególnie jeśli jest się z kimś w związku:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Monika- dziękuję za miłe słowa:) Aż się zaczerwieniłąm:) Książkę polecam chociaż tak naprawdę popatrzyłam na nią z innej perspektywy po kilku dniach- gdy sytuacja mnie do tego zmusiła:)

    OdpowiedzUsuń
  6. niedopisanie- bardzo Ci dziękuję jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę. A co do "Małych zbrodni..." słyszałam wiele dobrych opinii ale nigdzie nie mogę złapać tej książki więc na razie przeczytanie jej jest jeszcze w planach:)Jak przeczytam dam znać.

    OdpowiedzUsuń
  7. mam ją w domu. kupiłam dobre pół roku temu, ale ciągle brak mi czasu na czytanie własnych książek. muszę kiedyś wziąć wolne od serwisowych zobowiązań.

    OdpowiedzUsuń
  8. Varia- polecam! Wydaje mi się, że przy czytaniu tej książki wiele zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy.

    OdpowiedzUsuń
  9. czytałam i bardzo mi się podobało :) Schmitta uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też jakoś nie przepadam za Schmittem, ale po przeczytaniu książki "Przypadek Adolfa H" (rewelka!) nabrałam nadziei, ze może jednak i zaraz dopadłam książkę "Ullises z Bagdadu" i nie wiem czy to zbyt duże oczekiwania po poprzedniej pozycji, przy której uklękłam niemalże z zachwytu, czy po prostu Schmitt do mnie nie do końca trafia? Może jeszcze kiedyś podejmę próbę?

    OdpowiedzUsuń