"Strach mędrca" stanowi kontynuację zakreślonych w pierwszej części z niezwykłym rozmachem, przygód Kvote - młodzieńca o nieprzeciętnych zdolnościach magicznych i muzycznych. Jeśli ktoś z was liczył na to, że druga część okaże się gorsza od pierwszej ten zawiedzie się i to bardzo. Moim zdaniem autorowi bez większych trudności udało się utrzymać, ustawioną na bardzo wysokim poziomie przy okazji pisania pierwszej części poprzeczkę. Jednak aby dobrze zrozumieć rozgrywające się w drugiej części wydarzenia i relacje między bohaterami należy najpierw sięgnąć po rozpoczynające trylogię - "Imię wiatru".
Kvote nie jest już zielonym, butnym pierwszoroczniakiem. No dobrze, dobrze mijam się trochę z prawdą. Nadal jest odrobinę butny i uparty ale umiejętnie nadrabia to swoim urokiem osobistym. W ciągu całego roku spędzonego na uniwersytecie zdołał pogłębić swoją wiedzę w zakresie magii sympatetycznej, jednocześnie do perfekcji doprowadzając swoje umiejętności z zakresu przyciągania kłopotów i powiększania grona swoich zagorzałych wrogów z Ambrosem na czele. Jednakże tym razem kłopoty, będące konsekwencją dawnych zatargów z Ambrosem nie są zwykłą dziecinadą, a czający się w ciemnym zaułku zabójcy tylko to potwierdzają. Na szczęście oprócz wrogów Kvote zdołał zgromadzić wokół siebie prawdziwych przyjaciół, którzy w każdej sytuacji służą dobrą radą… nawet jeśli zastosowanie się do nich oznacza rozstanie.
Książka została podzielona w wyraźny sposób na dwie odrębne części które jednak tworzą jedną zgrabną całość. Pierwsza skoncentrowana jest na codziennym życiu głównego bohatera na uniwersytecie, które mimo pozorów wcale nie jest nudne i leniwe. Przeciwnie. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że w przypadku Kvothe szkoła to nie tylko nauka ale także występy w karczmach oraz spotkania z piękną i nie do końca uczciwą Denną, ale chyba przede wszystkim uniwersytet to miejsce w którym z dnia na dzień robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Druga część zabiera czytelnika do odległych, nieznanych dotąd zakątków świata, do których po nagłym i nie do końca dobrowolnym opuszczeniu uczelni zmierza Kvote. Ta część książki dzięki nowemu środowisku w jakim znalazł się bohater jest nieco bardziej interesująca. Nie ma w niej opisów studenckiego życia, które poznaliśmy w poprzedniej książce. W zamian za to poznajemy nowe miejsca i panujące w nich obyczaje, nowych interesujących bohaterów i nowego, nieznanego nam dotąd - odpowiedzialnego – Kvote, który musi stawić czoło nieprzewidzianym wydarzeniom i ich następstwom.
„Strach mędrca” stanowi kolejny niezaprzeczalny dowód na to, że Patric Rothfuss zdobył (zapewne w niewyjaśnionych okolicznościach i na sto procent przy udziale magii) wspaniały przepis na to jak powinna wyglądać rewelacyjna książka, która porwie czytelnika na parę dobrych godzin.
Polecam gorąco!
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Rebis
Zamierzam przeczytać "Imię wiatru" i cieszę się, że jego kontynuacja jest równie dobra jak jedynka (z tego co słyszałam).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Muszę koniecznie porozglądać się za tym :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie słyszałam o tej serii, ale brzmi ciekawie, więc na pewno poszukam książek. :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, a ja już postawiłam krzyżyk na tej serii - dlatego, że seria, i że fantasy; jak widać zupełnie niesłusznie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Muszę rozejrzeć się za tą serią, bo widzę, że zapowiada się całkiem kusząco:)
OdpowiedzUsuńJuż od miesiąca czaję się na "Imię wiatru" i "Strach mędrca", a ty tylko rozpalasz moją ciekawość!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą troszeczkę żałuję, że mędrca rozbili na dwa tomy ;-(
Ale, ale! Zabawy będzie więcej :-)
Brzmi super:D Już szukam recenzji pierwszej części. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam obydwa do tej pory wydane po polsku tomy i są dla mnie prawdziwym objawieniem na rynku fantasy. przesyca je to, czego zawsze oczekuje - są barwne, epickie i prawdziwe. czekam niecierpliwie na wiecej.
OdpowiedzUsuń