czwartek, 21 czerwca 2012

C.S. Friedman "Uczta dusz"


Bycie czarownicą ma tylko zalety. Pewnie ty też tak myślisz. Tak wiele za tym przemawia. Niezależnie od wieku można być piękną, młodą i atrakcyjną. Można poznawać cudze słabości i sekrety, wpływać na życie ludzi, leczyć i rzucać  uroki. Od czasu do czasu gdy zbiory zagrożone są suszą można zesłać deszcz albo wyczarować strzelające wielobarwne ognie ku uciesze gawiedzi. Innymi słowy można bawić się magią w dowolny wybrany tylko przez siebie sposób. W świecie wykreowanym przez Celię Friedman jest inaczej. Każde nawet najmniejsze użycie magii wiąże się z poświęceniem. Poświęceniem siebie samego albo kogoś innego.  Za każdym razem kiedy czarownica używa magii czerpie energię z własnych zasobów życiowych. Długość jej życia jest ściśle powiązana z tym w jaki sposób dysponuje swoją magią. Zupełnie odmiennie jest w przypadku mężczyzn. Tylko oni mogą być Magistrami. Tą subtelną różnicą, którą czni Magistrów bardziej niezależnymi jest fakt, że ich poświęcenie nie wiąże się z życiem ich samych. Źródłem siły dla Magistrów są konsorowie, którzy  niczego nie świadomi powoli umierają, wysysani do ostatniej kropli siły przez Magistrów. W chwili gdy energia, którą dostarcza konsort kończy się Magister szuka innego dostawcy, zapewniając sobie tym samym całkiem nowe źródło energii.  Nawet najmniejsze dziecko wie, że kobiety nie mają predyspozycji do bycia Magistrem. Nikt nie pamięta by kiedykolwiek szeregi najpotężniejszych magów zasiliła kobieta. Nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że kobieta może być jednym z nich. Jednak ona jest wyjątkowa.
 Główna bohaterka książki - Kamala od dziecka miała dar widzenia. Krótkie aczkolwiek pełne upokorzeń  życie  i  ciężkie doświadczenia wykształciły w niej trudną do złamania postawę dążenia do wyznaczonego celu. Dzięki temu została Magistrem. Podobnymi cechami charakteru cechuje się Andovan - morati, dumny młody książę, którego dopadło Wyniszczenie. Nie potrafiący pogodzić się ze swoim losem młodzieniec wyrusza w podróż aby odnaleźć tego, który z każdym dniem wysysa z niego życie. Oboje nie zdają sobie sprawy co szykuje dla nich los i z jak wielkim niebezpieczeństwem będą musieli walczyć w niedługim czasie.
Światowa fantastyka niemalże ugina się pod ciężarem różnorodności magii, magów, wszelkiej maści  potworów i niebezpieczeństw z którymi przyszło walczyć głównym bohaterom. Autorzy tworzący w tym nurcie  dostarczają nam różnorakich pomysłów na to jak wyglądali magowie,  skąd czerpali swoją siłę, jakimi sztuczkami mogli się wykazać i z jakim z wrogami przyszło się im zmierzyć. „Uczta dusz” na tym tle nie wypada wcale blado. Moim zdaniem wypada bardzo, bardzo dobrze. Średniowieczny świat, który wyszedł spod pióra Autorki nie jest przyjazny. Nie ma w nim dobrych wróżek ani jednorożców. Wręcz przeciwnie. Książka spowijają niemalże wszystkie możliwe odcienie szarości i czerni. Intrygi i związane  z nimi konflikty, starodawne wierzenia, napięta sytuacja w społeczności magistrów, magia oraz nadciągające, pradawne niebezpieczeństwo stanowiące główny trzon powieści wynagradzając czytelnikowi niezbyt dynamiczną akcję. Jednak z racji tego, że „Uczta dusz” jest pierwszą częścią trzytomowego cyklu o Magistrach  można zakładać, że tom ten stanowi jedynie przygotowanie do tego co nastąpi w następnych częściach, a uśpiona dotychczas akcja eksploduje ze zdwojoną siłą. Czekam na kontynuację z niecierpliwością.

19 komentarzy:

  1. Zacna powieść, choć spodziewałam się czegoś ciutkę innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie spodziewałam się zupełnie niczego po tej książce. Nawet okładka jakoś nieszczególnie zachęcała. Teraz chyba nie darowałabym sobie gdybym jej nie przeczytała.

      Usuń
  2. A ja nie chciałam jej czytać i nadal mam takie zdanie, chociaż fajnie że Tobie się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cassiel nie wiesz co tracisz:)
      Mam nadzieję,że kiedyś się przełamiesz i dasz jej szansę.

      Usuń
  3. Lubie fantastykę, a na tą książkę od pewnego czasu mam wielką chęć !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma na co czekać. Czym szybciej tym lepiej:)

      Usuń
  4. Książka grzecznie czeka na półce - za tydzień będę decydowała, czy w kolejce czerwcowej padnie na nią, Carda czy Tesica ;) Ale ciesze się, że chwalisz - nastawiłam się na fajną lekturę, a jakieś mało optymistyczne recenzje tej książki czytałam do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Carda przełożyłam na później. Bardzo jestem ciekawa Twojej opinii. Ciekawe czy będzie równie pochlebna co moja.

      Usuń
  5. czuję się pozytywnie nastawiona do lektury :)
    dziękuję za recenzję :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm skusiłabym się :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydaje się być ciekawa. Wpisuję na listę książek do zdobycia. :D
    Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku mnie nie zaciekawiła, ale gdy doczytałam do końca, wiem, że muszę po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie spotkałam się wcześniej z tą książką, ale bardzo mnie zainteresowałaś. Przy najbliższej okazji na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, ze nie jest to odrębna powieść, tylko początek trylogii. Na chwilę obecną mam sporo do pilnowania różnych serii, więc tym razem muszę spasować.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdecydowanie za dużo się dzieje żeby była to jedna książka. Nie lubię gdy czytam książkę i okazuje si, że na jej kontynuację trzeba czekać. W tym przypadku jest nieco inaczej bo choć w Polsce ukazała się dopiero pierwsza część (Wydawnictwo podpisało umowę na następne dwie) to autorka skończyła już tą trylogię i można ją przeczytać w języku angielskim.

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszałam już o tej książce i wszystko przemawia za tym, żebym jak najszybciej ją przeczytała. Chyba nie ma na co czekać i spróbuję ją dostać (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dochodzisz do słusznych wniosków. Rzeczywiście nie ma co czekać. Należy przeczytać czym prędzej.

      Usuń